Premier Mateusz Morawiecki zaapelował do samorządów o szukanie oszczędności. Apel zawarł w odpowiedzi na pytanie, czy w związku z rezygnacją z likwidacji tzw. 30-krotności będzie większy deficyt budżetowy.
- Nie zakładamy takich scenariuszy - podkreślił i zapowiedział oszczędności, m.in. przez zmniejszanie biurokracji. Premier był gościem Polsat News. Był pytany m.in. o skutki z wycofania przez PiS projektu zmiany ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, zakładającego zniesienie tzw. zasady trzydziestokrotności ZUS. Zaznaczył, że nie musi to oznaczać zwiększenia deficytu.
- Będziemy się starali utrzymać zrównoważony budżet poprzez dodatkowe programy oszczędnościowe. Mniej biurokracji, mniej obciążeń, cięcie wydatków tam, gdzie można to zrobić bez szkody dla działania instytucji państwa - zaznaczył Morawiecki.
Premier przypomniał, że elementem finansów publicznych jest też sektor samorządowy.
- Apeluję do samorządowców, żeby popatrzyli na przerosty zatrudnienia u siebie w urzędach, żeby popatrzyli na oszczędności, które wiążą się z cyfryzacją, z automatyzacją, będziemy dokonywać takiego przeglądu w skali całego państwa, by utrzymać budżet na poziomie zrównoważonym - mówił szef rządu.
Premier został też zapytany o złożony w Sejmie projekt Lewicy, który zakłada m.in. zniesienie limitu 30-krotności przy jednoczesnym podwyższeniu emerytury minimalnej do 1600 zł i wprowadzeniu emerytury maksymalnej (w pierwszym roku obowiązywania miałaby wynosić 15,6 tys. zł). Morawiecki skrytykował zaproponowane przez Lewicę rozwiązania.
- Usłyszałem o tym, że ta maksymalna emerytura gwarantowana miałaby wynosić kilkanaście tysięcy złotych, to ja dziękuję za taką wrażliwość społeczną, która powoduje, że mielibyśmy głosować za maksymalnymi emeryturami na tym poziomie - powiedział szef rządu.
Wyraził pogląd, że Lewica celowo tak „obwarowała” swoje hipotetyczne poparcie dla projektu ws. likwidacji 30-krotności, żeby PiS nie mógł się zgodzić na jej warunki. - Emerytury na poziomie kilkunastu tysięcy złotych jako te maksymalne wydawały nam się zdecydowanie za wysokie - powtórzył.
Samorządy szukają oszczędności chcąc nie chcąc. Sa do tego zmuszone z powodu spodziewanych mniejszych wpływów do budżetów gmin m.in. z powodu zmniejszonego PIT czy zwolnienia z podatku osób do 26. roku życia. Częstochowa wystawiła z tego powodu rządowi rachunek na 145 mln zł. Rybnik musiał zmniejszyć wydatki aż o 110 mln zł.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu slaskibiznes.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Bon energetyczny ma być plastrem na podwyżki cen gazu i prądu. "Pomoc na waciki"
1968Siemianowice Śląskie: gigantyczny pożar składowiska odpadów. Trwa akcja gaśnicza (foto, wideo)
1247Pożar w zajezdni w Bytomiu. Spłonęło 10 autobusów spalinowych (foto)
1135System kaucyjny w Polsce jednak później? Eksperci przeciwni zmianie daty
585Po wstrząsie w PGG: nie żyje trzeci górnik. Koniec akcji w kopalni Mysłowice-Wesoła
580"Uwielbiam zapach smaru". Rozmowa z Sonią Piwowar, ekspertką obróbki blach
+8 / -1Bon energetyczny ma być plastrem na podwyżki cen gazu i prądu. "Pomoc na waciki"
+4 / -1Senat również za językiem śląskim. Teraz czas na decyzję prezydenta Dudy
+3 / -0Pożar w zajezdni w Bytomiu. Spłonęło 10 autobusów spalinowych (foto)
+1 / -0Rewolucja w e-fakturowaniu znów odroczona! Obowiązkowy KSeF przesunięty na 2026 rok
+1 / -0Szybciej przez miasto. Katowice oceniają pierwsze efekty wdrożenia ITS
0Kierowcy mają powody do radości. "Kierunek zmian na pylonach może cieszyć"
0"W grupie raźniej". Koleje Śląskie polecają się na kolejny długi weekend
0Po wstrząsie w PGG: nie żyje trzeci górnik. Koniec akcji w kopalni Mysłowice-Wesoła
0Rewolucja w kilometrówce? Rząd chce włączyć elektryki i samochody hybrydowe
0